środa, 3 lipca 2013

Rozdział 4



Gdy byliśmy już na tyle blisko, że słyszałam bicie jego serca reszta zespołu zaczęła się zbliżać. Matt zaczął udawać, że mi coś tłumaczy. Wciskał losowe guziki. O mało nie wybuchłam śmiechem. Idealnie zmieściliśmy się w czasie, podczas gdy my uspokajaliśmy nasze oddechy do środka weszli chłopacy.
-Jasne, że uwierzymy, że przez cały ten czas tłumaczyłeś profesjonalistce jak używać sprzętu- Kean zaczął się śmiać.
-Nie, nie przez cały czas. Zagrałem jeszcze jeden utwór dla Nory-puścił mi oczko, a Oliver prychnął. O co mu chodzi? Przecież nie zrobiliśmy nic złego.
-Dobra, zaczynajmy już-powiedział Jordan i ruszył w stronę drzwi. Reszta podążyła za nim jak stadko kaczuszek. Nicholls przesłał mi buziaka, ja złapałam go i przyłożyłam do serca. Zaśmialiśmy się oboje. Poczułam się jakbym znała go naprawdę długo, a nie paręnaście minut. Usiadłam za swoimi "sterami". Od razu polubiłam to miejsce. Było takie przytulne, kolorami dominującymi była przede wszystkim czerń oraz mniejsza ilość czerwonego. Gdzieniegdzie przeplatał się na ścianach fioletowy. Spojrzałam na szybę. Oliver akurat sięgał wodę z podłogi, a spod jego koszulki wyłonił się wielki napis "DROP DEAD". Stwierdziłam, że muszę to wykorzystać.
-Tak, wszyscy znamy tą firmę, panie Sykes. Jest wspaniała, ale teraz chowaj gacie!- Krzyknęłam przycisnąwszy guzik włączający mikrofon. Oli wyprostował się i dzięki temu w końcu udało mi się go rozśmieszyć. Podciągnął spodnie. Moim oczom ukazał się rząd białych zębów, a po chwili dołączył do nich język, który mi pokazał nie przestawając się uśmiechać.
      Próba nie trwała zbyt długo. Właściwie była to dla mnie rozgrzewka. Ale wystarczyło do pełnej satysfakcji. To było wspaniałe pracować przy piosenkach, których słuchałam jeszcze dwa dni temu. Już nieraz przy nich roniłam łzy, śmiałam się czy denerwowałam. Teraz tak po prostu siedziałam przed wykonawcami i czułam jak moje oczy robią się mokre ze szczęścia. Matt wyszedł jako pierwszy. Właściwie prawie wybiegł. 
-Może się gdzieś przejdziemy? Zintegrujesz się z zespołem.
-Albo z jego członkiem-rzucił wychodzący Lee i mrugnął do nas. Oliver włączył swój telefon, a ten dosłownie momentalnie się rozdzwonił. Po studiu rozeszło się echo piosenki "Bleed It Out" LP. Najwidoczniej ktoś od dłuższego czasu próbował się dodzwonić i w końcu mu się to udało. Wokalista spojrzał na ekran i kąciki jego ust uniosły się znacząco.
-Co tam stary dupku? Dawno nie słyszałem twojego idiotycznego głosu-tak brzmiało jego powitanie. Nie miałam pojęcia z kim rozmawiał tak "serdecznie". Był taki rozweselony i swobodny.
-Haha.... No tak... Mhmm.. Prawda.. To do zobaczenia, wieprzu.
-Kto to? I dlaczego do zobaczenia?-Spytał go Matt N. Oliver niezbyt przejął się jego pytaniem. Odwrócił się do mnie i szeroko wyszczerzył. 
-Będziesz miała okazję poznać jeszcze jednego członka naszej rodziny.-Buzie chłopaków ukazywały zdziwienie.-Właściwie to niby byłego, ale dla nas stałego. Jona nas odwiedza! PARTY TIME!- Wszyscy zaczęli się śmiać i krzyczeć. Zachowywali się jak dzieci. Miło się na nich patrzyło. Totalnie zakręcone świry w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Nie mogłam dalej rozmyślać o ich zachowaniu, bo Matt wziął mnie na ręce i zaczął biegać w kółko. Śmialiśmy się w głos. Poczułam się tak beztrosko i bezpiecznie. Pocałowałam go w czoło. Pobiegł ze mną na koniec korytarza prowadzącego do wyjścia. Postawił w rogu i zagrodził drogę swoimi kolorowymi rękoma. Nie był w ogóle zmęczony. Oddychał spokojnie.Chyba zaczynałam go coraz bardziej lubić. Naprawdę bardziej. Spojrzałam mu w oczy.
-I co teraz zrobisz?-Spytał.
-A co mogę?
-Teoretycznie wszystko.
-Hmm.. A praktycznie?- Nie dostałam odpowiedzi. Zamiast tego mój rozmówca zamknął oczy i złożył usta w dziubek. Zaśmiałam się i dałam mu całusa. Zadowolony zaczął opuszczać ręce i wypuszczać mnie z pułapki. Nie pozwoliłam mu na odejście. Wplotłam ręce w jego kasztanowe włosy i delikatnie musnęłam wargami o jego. Nie wierzyłam w to, co robię. Przecież przed chwilą go tak naprawdę poznałam. Jednak czułam jakąś więź między mną a nim. Odwdzięczył się tym samym i zaczęliśmy się całować w rogu korytarza. 
-Jesteś zupełnie inna. Znam wiele dziewczyn, ale nigdy nie czułem czegoś takiego. A przecież ledwo cię znam. Jak to się dzieje? 
-Nie wiem, ale czuję się identycznie-po tych słowach dałam mu całusa i pociągnęłam za rękę w stronę reszty.
-O, znalazły się gołębie. To co, wyruszamy w miasto?- Powiedział Jordan.
-Chętnie, ale umówiłam się na dziś już z moją przyjaciółką, Dianą. Sorki chłopaki.
-To czemu nie zabierzesz jej z nami?-Zapytał Oli.
-A mogłabym?
-No pewnie, zadzwoń do niej ją uprzedzić. My się spakujemy i możemy ruszać.- Tak więc zrobiłam. Nie powiedziałam jej oczywiście o kogo chodzi dokładnie. Nie wiedziała, że zostałam dźwiękowcem naszej ulubionej kapeli. Chciałam zrobić jej niespodziankę. Oby się ucieszyła. Właściwie, byłam tego pewna.




Dobra, starczy. Witam ponownie. Wiadomo, w wakacje chyba rzadziej będę dodawać, wyjazdy itp. Ale teraz postaram się nad dłuższymi rozdziałami. W tekście ukryłam słowo dla mojej starej klasy, rozpoznawalne od razu. Kto zgadnie? :P Jutro wyniki szkół, uff.. No więc, komentujcie i dobranocka :*