wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział 7



Kellin zdecydowanie poprawił mi humor. Rozśmieszył i sprawił, że na chwilę zapomniałam, o moim znalezisku z tour busa. Czarującego bruneta także poruszyła „księga zdobyczy” i nie mógł zrozumieć, jak oni mogli coś takiego zrobić. Gdy w końcu uspokoiłam nerwy zaczęłam rozmawiać z moim idolem nie tylko o problemach. Otworzyliśmy się przed sobą całkowicie. Opowiadaliśmy sobie nasze wpadki, wspominaliśmy młodzieńcze miłości i zwierzaliśmy się ze swoich lęków. Nie myślałam już wcale o tym, co się stało wcześniej, gdy nagle usłyszałam czyiś głos w mikrofonie.
-Nie mam pojęcia gdzie jesteś. Ten festiwal jest cholernie duży, Nora. Błagam, przyjdź do mnie, porozmawiajmy. To nie miało tak wyjść- słyszałam przepraszającego Matta.
-Proszę stąd odejść. To nie jest do końca podłączone, może pana kopnąć prąd.-Słychać było kogoś w oddali.
-Gówno  mnie to obchodzi. Mam w dupie prąd, chcę znaleźć swoją dziewczynę.
-Nie jestem twoją dziewczyną, idioto!- Wrzasnęłam i kolejny raz z całej siły wtuliłam się w Kellina szlochając.
-Jesteś pewna, że nie chcesz iść  do niego sobie wszystkiego wyjaśnić?- Jego jasne oczy wpatrywały się we mnie z pełną troskliwością. Pokręciłam przecząco głową i z powrotem schowałam się w objęciach wokalisty. Pogłaskał mnie po głowie i pohuśtał w celu uspokojenia mnie.
-Naprawdę myślałam, że coś z tego wyjdzie. Miałam nadzieję, że temu dupkowi na mnie zależy. Nie sądziłam, że będę tylko jego kolejnym pucharem, potraktował mnie jak przedmiot. Jak zwykłą szmatę. Może naprawdę nią jestem?-Wybuchłam łkając w objęciach Quinna.
-Nie mów tak!-Wrzasnął.- Nawet tak nie myśl!- Chwycił mnie za ramiona i spojrzał głęboko w moje zapewne czerwone, zapłakane oczy.- Nie pozwalam ci, rozumiesz? Znam cię od jakiejś godziny i sądzę, że jesteś pierwszą dziewczyną z którą mogę serio porozmawiać. Nikt nie ma prawa traktować cię jakbyś była przedmiotem, jesteś człowiekiem, do kurwy nędzy. I to wspaniałym. Nie mam zamiaru, żebyś przez niego płakała. Nie pozwolę na takie szczeniackie zachowania. Proszę, zostań tu- chwycił mnie za rękę- zostań tu i się nie ruszaj.- Wstał i zaczął bardzo szybkim krokiem zmierzać do sceny. Nie, nie, nie, nie.
-Nie ma mowy!- Krzyknęłam i pobiegłam za nim. Niestety na niewiele się to zdało. Był o wiele szybszy. Dostał się pod scenę parę sekund wcześniej niż ja, to mu wystarczyło.
-Masz czelność jeszcze prosić ją o wybaczenie?! Jak chcesz to wytłumaczyć?! Może niechcąco wpisałeś sobie wszystko idealnie pasujące do niej?! Taki przypadek?! Wiesz, że to nie jest normalne?! Czy ty sobie w ogóle wyobrażasz jak ona musi się teraz czuć przez ciebie? Może ty chciałbyś być potraktowany jak przedmiot, jak czyjaś zdobycz, hmm?! –Krzyczał na perkusistę brunet.
-Kellin? Co ty? Skąd ty o wsz…- przerwał, bo zauważył, że podbiegam do Quinna i pociągnęłam go za rękę. Wtedy zrozumiał i zmarszczył brwi w zakłopotaniu.
-Nie zostawię tego tak!- Kontynuował swój wywód.
-Kells, chyba będziesz musiał, proszę cię. Nie mam zamiaru z nim dyskutować. Mam to-i jego- w dupie. Chodźmy stąd.- Wokalista spojrzał na mnie i lekko skinął głową. Zanim ruszyliśmy posłał jeszcze złowieszcze spojrzenie Mattowi, który nawet nie zdążył się wypowiedzieć w żadnej kwestii. Ruszyliśmy do busa SWS bym mogła się gdzieś uspokoić, właściwie mój towarzysz też tego potrzebował.  Gdy odchodziliśmy katem oka zobaczyłam jeszcze Nichollsa. Stał pełen goryczy i smutku, ale mnie to nie obchodziło. Niech cierpi tak jak ja. Żałował, widziałam to w jego ciemnych oczach. Szczerze mówiąc, nawet mnie to ucieszyło. To ja byłam osobą pokrzywdzoną w tym konflikcie i nie pozwolę, żeby to się zmieniło. Kellin mnie przytulił i przyprowadził do busa. Nikogo nie było w środku, byliśmy sami. Kolejny  raz spędziliśmy  około godziny na rozmowie. Znów poprawił mi się humor przy sympatycznym piosenkarzu. Zauważyłam stojące w rogu dwie gitary, a Kellin spostrzegł, że zwróciłam na nie uwagę. Wstał i zabrał jedną z nich. Usiadł koło mnie i uśmiechnął się jednym z najbardziej czarujących uśmiechów, jakie tylko widziałam.
-Czego sobie życzysz, madame?- Zachichotałam.
-„Heaven Again”, jeśli mogę prosić.
-Wszystko możesz, jeśli tylko chcesz tego czegoś.
-Tak więc chcę, aby Kellin Quinn Bostwick wykonał dla mnie piosenkę „Heaven Again”-udawałam poważną, choć słabo mi to wychodziło. Chciało mi się śmiać. Pierwszy raz miałam go słyszeć na żywo, i to w dodatku na osobistym mini koncercie. Po paru sekundach rozbrzmiały pierwsze dźwięki instrumentu. Aksamitny głos wbił się do mojej głowy wprowadzając do niej rozmarzenie. Moja ulubiona piosenka stała się właśnie czymś więcej, symbolem spokoju, który już zawsze będzie mi towarzyszył.
-„Cuz I don't want to die alone. I don't want to be afraid. I don't want to sit back and think about my days. And everything that we tried”- śpiewał, a ja rozpływałam się słysząc te dźwięki. Nigdy nie czułam czegoś podobnego, to przechodziło przez moje uszy, sprawiało, że kręci mi się w głowie, mój mózg dostawał bzika, a na sam koniec wyliczanki moje serce pompowało krew z niewyobrażalną prędkością. Krew z kolei rozchodząc się sprawiała, że całe moje ciało było z muzyką Kellina, że idealnie się wpasowało w każdy ton jego śpiewu. Śledziłam każdy jego ruch, a każdy chwyt napawał mnie ciekawością i próbowałam spamiętać jak najwięcej z nich.
-Mam pomysł- przerwał nagle i przywrócił mnie do rzeczywistości  długowłosy. Wstał, położył swoją gitarę na łóżku i poszedł po drugą z pary. Podał mi czerwono- czarnego akustyka. Przez następne pół godziny uczyłam się grać. Nie było to takie trudne, bo moim nauczycielem był sam Bostwick. Jego piosenki podbijały miliony fanek i fanów na całym świecie. Bożyszcze nastolatek w końcu osiągnął swój cel i nauczył mnie grać mój ulubiony utwór. Teraz mogłam robić u za akompaniament. Z początku szło mi to trochę topornie i Kellin musiał czekać chwilę, bym zdążyła zmienić chwyt, lecz z każdym kolejnym razem wychodziło mi coraz lepiej. Między innymi dzięki gorącemu dopingowi mojego nauczyciela. Po pewnym czasie byliśmy w stanie zagrać to razem, nawet nieśmiało dołączyłam do jego wokalu, widziałam, że mu się podoba. Byłam tak zaabsorbowana grą, że nawet nie zauważyłam kiedy Kellin całkowicie wyciszył mój telefon, by nikt nam nie przeszkadzał. Byłam mu potem za to bardzo wdzięczna, gdyż miałam około 20 nieodebranych połączeń od Matta. W pewnym momencie Quinn odłożył gitarę, więc poszłam jego śladem.
-Chodź księżniczko, teraz czas na relaks. Zasłużyłaś sobie. Chcę ci coś pokazać, ale musisz utrzymać to w tajemnicy-mrugnął i oblizał wargi, taki jego nawyk. Wziął mnie za rękę i poprowadził za busa. Weszliśmy w krzaki(tak, bez żadnych pytań weszłam z nim w krzaki, ostrożna ja) i tam zauważyłam dziurę w płocie(nie chciał mnie więc chyba zgwałcić, chociaż nie miałabym nic przeciwko). Idol przeszedł pierwszy, a potem pomógł mi przedostać się na drugą stronę.
-Możemy tam iść?- Spytałam lekko zaniepokojona.
-Kto zabroni Kellinowi Quinnowi Bostwickowi?- Wypiął dumnie pierś i zaczęliśmy się śmiać. Ruszyliśmy przed siebie i po paru minutach zauważyłam kres gąszczy.
-Zamknij oczy- uśmiechnęłam się i zrobiłam to, co kazał (znów ostrożna ja). Zaufałam mu bezgranicznie i podążałam za nim kurczowo trzymając się jego ręki(zgwałć mnie, zgwałć mnie, zgwałć mnie).
-Możesz otworzyć oczy.- To by było na tyle z oczekiwań. Chociaż to co zobaczyłam całkowicie zaparło mi dech w piersiach. Między drzewami schowane było małe jeziorko. Krajobraz był malowniczy. Iglaki odbijały się od tafli wody i raz po raz przelatywały nad zbiornikiem małe, kolorowe ptaszki.
-Kellin, tu jest cudownie-stałam jak wryta, tylko moje oczy skakały to na prawo, to na lewo, to w górę, to w dół i z powrotem. Za każdym razem zauważałam nowe, interesujące mnie szczegóły.
-Jesteś szalona?-Szepnął mi pytanie do ucha, a ja wzruszyłam ramionami.
-Nigdy nie sprawdzałam.- Odpowiedziałam. Nie zdążyłam się nawet zastanowić co on chce zrobić, gdy poczułam, że bierze mnie na ręce. Zaczął biec i zbliżyliśmy się do skarpy, której wcześniej, nie wiem jakim cudem, nie zauważyłam. Zaczęliśmy oboje głośno krzyczeć i wpadliśmy do wody.  W ubraniach i bez żadnego przygotowania. Woda była bardzo orzeźwiająca. Najlepsze rozwiązanie w tak upalny dzień. Zachowywaliśmy się jak dzieci, śmialiśmy się z siebie nawzajem, chlapaliśmy i nurkowaliśmy. Nie sądziłam, że dzisiaj po tym wszystkim będę się tak dobrze bawić.
-Nie wiem jak mam ci dziękować- powiedziałam gdy byliśmy bardzo blisko siebie i mogłam poczuć dno pod stopami.
-Po pierwsze nie masz za co dziękować, to dla mnie przyjemność. A po drugie twój uśmiech jest najlepszym podziękowaniem za wszystko. Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy i.. zaczęliśmy się całować. Z początku delikatnie, powoli, a później coraz bardziej namiętnie. Coś czuję, że nie zyskam zbyt dobrej opinii, w przeciągu parunastu dni poznałam dwóch swoich idoli, z którymi po niedługim czasie zaczęłam się całować. Na razie nie chciałam o tym myśleć, będę się tym martwić później. Wplotłam rękę w jego czarne włosy, zawsze chciałam to zrobić. Jego usta były miękkie, a pocałunki sprawiały, że kręciło mi się w głowie i nie mogłam nad sobą zapanować. Mokre ubrania lepiły się do ciała, ale mężczyzna, który stał przy mnie i obejmował z całej siły wynagradzał wszystkie niedogodności. Nasze języki na początku raz po raz muskały się w miłosnych gestach, a później rzadko kiedy je od siebie odrywaliśmy. Nasze ręce poruszały się rytmicznie pieszcząc i głaszcząc części ciała, które wystawały ponad taflę wody. Kellin powoli zszedł do mojej szyi i zostawił na niej ślady w postaci dwóch malinek, nie chciałam być mu dłużna, więc oddałam tym samym. Moim marzeniem było go spotkać, o tym co właśnie się działo nawet nie śniłam.







Nie chce mi się szukać zdjęcia, sry x.x Ten rozdział bardzo krótki, ale mam dużo w brudnopisie, jak najdzie mnie ochota to w końcu przepiszę ^^ Jak już tu jesteś, to nabazgraj jakiś komentarz, żebym wiedziała, że ktoś czyta(haha) ;__; No to ten, pozdrówki, mam nadzieję, że się podobało ^^ Do następnego : ) 

1 komentarz:

  1. sgdfdvhbkjugdtulcvjhbknkhufyiltubhjlu;ygiyfugvjhbkjuygufv ZAJEBISTE <3 *O*

    OdpowiedzUsuń