niedziela, 25 sierpnia 2013
Rozdział 9
Wyszłyśmy z autobusu, stanęłyśmy i wymieniłyśmy się spojrzeniami.
-Gdzie oni, do cholery teraz są?-Spytała Diana.
-Czekaj. Daj mi pomyśleć. Czy wszystkie zespoły już przyjechały?- zapytałam patrząc na zegar w telefonie.
-Jeśli dobrze pamiętam mieli czas do 19.
-Jest 20.24.
-Myślisz o tym samym?- Pokiwałam głową i wystukałam numer na telefonie. Oczywiście Angie nie odbierała. Jak zwykle. No cóż, trzeba iść sprawdzić to samemu.- Gdzie jest ich bus?
-Nie mam pojęcia, musimy poszukać-odparłam. Ruszyłyśmy w głąb zbiorowiska pojazdów. Po przejściu paru kroków usłyszałyśmy gdzieś dość głośno grającą muzykę i czyjeś krzyki. Od razu wiedziałyśmy kto kryje się za imprezowym hałasem i poszłyśmy jego śladem. Po niedługim czasie ujrzałyśmy miejsce pochodzenia głośnych dźwięków. Znalazłyśmy busa oblepionego naklejkami ROOM 94 i twarzami naszych znajomych. Oczywiście. U kogo innego mogliby być Oliver i Matt, jak nie u imprezowiczów, którzy plasowali się zaraz za nimi w rankingu częstości urządzania libacji. Weszłyśmy do środka i naszym oczom ukazały się pijackie tańce bez żadnego sensu. Wymachiwanie rękoma, nogami, głową i czymkolwiek innym, co mogło się poruszać na ciele. Jak oni w tak krótkim czasie mogli doprowadzić się do takiego stanu? Tylko Dean był trzeźwy, ponieważ rozmawiał ze swoją dziewczyną, Elise na facebooku. Nie mogli bez siebie żyć. Wtem zauważyłam, że ktoś leży na łóżku. Cały umalowany. Po chwili dojrzałam kto to.
-Co wyście zrobili Angie?!- Wrzasnęłam, by przekrzyczeć muzykę.
-Zasnęła na imprezie, tego się nie robi. Właściwie, to zasnęła już przed imprezą, ale też się liczy.- Wybełkotał Kieran.
-To jest powód, żeby malować całe ciało swojej dziewczyny w kutasy?!-Zaczęli się śmiać. Matko co za idioci. Wyłączyłam muzykę, a Diana zabrała wszystkim butelki i wyrzuciła do kosza.
-Ty! Psi kochanku!-Krzyknęła, a Oli odwrócił się w jej stronę z Oskarem na rękach.
-Wróciłaś do mnie! – Krzyknął a ona zabrała mu psa i chwyciła Olivera za rękę.-Idziemy, natychmiast-nakazała. Poczułam jak ktoś się do mnie zbliża.
-Już się na mnie nie gniewasz, ślicznotko?- Poczułam dużą ilość alkoholu w oddechu Nichollsa.
-Porozmawiamy o tym, jak wytrzeźwiejesz.-Chwyciłam jego rękę. Na szczęście jeszcze umieli sami chodzić.-A wy kładźcie się już! I zostawcie Angie w spokoju!- Krzyknęłam na odchodne do chłopaków z R94. Udało nam się bez problemów dotransportować ich do busa i położyć na swoich łóżkach. Zasnęli po paru sekundach. Reszty nie było, pewnie poszli się gdzieś przejść. O nich się tak nie martwiłam. Mieli trochę więcej rozumu w głowie. Chociaż właściwie, chyba poszli z Joną. To nie wróżyło zbyt dobrze, ale nie miałam siły, żeby szukać ich po całym terenie żeby sprowadzić do łóżek. Niech się wybawią. Tamta dwójka już przesadziła, chyba zapomnieli, o tym, że mają jutro całodzienne próby. Wyszłam na zewnątrz, żeby „zaczerpnąć świeżego powietrza”. Wyjęłam mentolowego, cienkiego papierosa i zapaliłam. Na ogół tego nie robiłam, ale teraz byłam wkurzona. Jak ś to wszystko mnie przerastało. Po chwili dołączyła do mnie Diana, a ja poczęstowałam ją. Oczywiście nie odmówiła. Usiadłyśmy na schodkach do busa. Mocno zaciągnęłam się, tak by wszystko dostało się do moich płuc.
-Poznałam parę fajnych dziewczyn jak byłaś z Kellinem- pokiwałam głową, na znak że usłyszałam przyjaciółkę.
-W ogóle jak to się stało, że Oliver wiedział, że jesteś na niego zła?- Spytałam wypuszczając dym papierosowy.
-Napisałam mu sms, niezbyt miłego, ale byłam wkurwiona.-Pokiwałam głową i poczułam, że i ja dostałam właśnie wiadomość. Wyjęłam telefon i zobaczyłam, że na ekranie wyświetla się „Najlepszy z najlepszych, Kellin ♥”. Skąd on miał mój numer? I skąd ja miałam jego? No tak, przecież ukradł mi na chwilę telefon. Sprytnie, dobrze, że nie zapisał siebie jako”skromy” . Nacisnęłam na kopertę i wyświetliło się: „Czekam przy naszym murku xx”. Nasz murek, jak słodko. Poczułam jak w moim brzuchu coś zaczyna się przewracać. Zgasiłam papierosa i wstałam.
-Idę… się przejść-powiedziałam i ruszyłam w stronę Kellina.
-Wiesz, że robisz źle, prawda? On cię kocha.-Nie odwróciłam się. Nie dałabym rady. Tylko zacisnęłam usta w cienką linię i sprawiłam, że powieki zasłaniają mi widoczność.
-To jego wina.
-Próbował wytłumaczyć z tego co słyszałam.
-Widocznie za słabo- powiedziałam i ruszyłam nie mając chęci na dalsze ciągnięcie tej rozmowy. Słyszałam tylko jak Diana wzdycha za moimi plecami, ale nie zwróciłam na to uwagi. Dojście na miejsce nie zajęło mi dużo czasu. Kellin siedział tyłem. Podeszłam do niego po cichu i zasłoniłam mu oczy.
-Zgadnij kto- zaśmiałam się.
-Czekaj, czekaj. Zaraz przypomnę sobie twoje imię.- Po tych słowach szybkim ruchem wstał, zabrał moje ręce, odwrócił się i pocałował mnie prosto w usta. Od razu mu się poddałam i nasze wargi zatańczyły we wspólnym tańcu. Robił to tak idealnie, że wstydziłam się, że ja tak nie umiem.
-Nora-szepnął w przerwie gdy nabieraliśmy oddechy- nikt inny tak nie całuje.
-Nie podlizuj się- powiedział i przygryzłam jego wargę. Nasze usta znów spotkały się we wspólnym uścisku. Kellin zaczął całować mnie po poliku, i powoli schodził do mojej szyi. Wiedziałam co zamierza zrobić.
-Znowu? Będę wyglądać przez ciebie jak pogryziona przez wampira- powiedziałam, ale nie zrobiłam nic by temu zapobiec.
-W takim razie mogę zostać twoim wampirem- lekko ugryzł mnie w szyję dla żartu. Spędziliśmy razem pół nocy. Rozmawialiśmy, żartowaliśmy i oczywiście dużo czasu zajęły nam pocałunki. Później wróciłam do busa, a dni na Warpedzie mijały i mijały. Zmienialiśmy miasta. Jakieś dwa tygodnie po rozpoczęciu festiwalu dołączyć miał nowy zespół, bo nie mogli wcześniej. Nie wiedziałam jaki i nie dociekałam, bo szczególnie mnie to nie interesowało. Wszystko szło po mojej myśli. Pogodziłam się z Mattem i byliśmy jak najlepsi przyjaciele. Z resztą chłopaków dogadywałam się równie dobrze. Codziennie spędzałam świetnie czas z Kellinem, Dianą, Angie, moim zespołem, zazwyczaj dołączali do nas chłopacy z SWS, a czasami ROOM94. Po prostu żyć nie umierać. Ale nie ma tak łatwo. Oj nie. Przecież coś musiało się zepsuć. Wtedy pożałowałam, że nie chciałam widzieć jaki zespół przyjeżdża. Chociaż właściwie, co by to dało.
Siedzieliśmy w busie BMTH razem z chłopakami z ROOM94. Angie leżała z Kieranem na moim łóżku, a Dean jak zwykle spędzał każdą minutę na rozmowie z Elise. Nagle zadzwonił mój telefon. Po busie rozbrzmiały pierwsze dźwięki „King for a Day”. Uwielbiałam tą piosenkę. Wiedziałam kto dzwoni, nie musiałam sprawdzać.
-Znowu?- Mruknęła Angie wtulona w swojego chłopaka.
-Zamknij się, ty jesteś z Kieranem cały czas. Już nie mówię o zajmowaniu mojego łóżka- Angie wywróciła oczyma i znów odwróciła się do jednego z braci Lemonów ( bo on musi być średni, Aggs! Przyp. Aut. XD). – Hej książę- powiedziałam do słuchawki.
-Cześć księżniczko. Możesz przyjść?- Usłyszałam po drugiej stronie. Jego głos wykazywał zdenerwowanie .
-Pewnie, zaraz będę.- Rzuciłam i ruszyłam szybkim tempem do miejsca stacjonowania SWS. Już z daleka zauważyłam, że Kellin stoi przed wejściem. Nerwowo oblizywał wargi(chociaż wciąż to robił, teraz częstotliwość tej czynności mnie zadziwiła) i bawił się palcami. Ubrany był w spodnie z podwiniętymi nogawkami i jak zwykle wsuwane tomsy.(Bo ja kocham ten strój XD Przyp. Aut.). Pocałowałam go na powitanie. Nie odwzajemnił pocałunku, ale też go nie zatrzymał.
-Słuchaj.. Ja myślałem, że dam radę. Ale nie sądziłem, że oni tu przyjadą. Ja… Z resztą chodź. Przedstawię ci kogoś.- Nie wiedziałam o co chodzi, ale już mi się to nie podobało. Nie chwycił mnie za rękę gdy mnie prowadził, jak to zwykle robił. Co tu się dzieje? Weszliśmy do środka a tam siedział on. Poczułam jak łzy cisną do moich oczu. Jak robią wszystko by dostać się na powierzchnię, tworzą gule w gardle, której nie da się przełknąć. A jednak to była prawda. Wszyscy mieli rację. Usta mi drżały, a oddech był nierówny.
-Nora, to Vic- mój idol podał mi rękę, ale ja chwyciłam się za ramiona i stworzyłam z ust cieniutką kreseczkę. Po moim poliku spłynęła pierwsza łza. Kellin ją przetarł, ale ja szybko odtrąciłam jego rękę.- Błagam, nie płacz. Ja… Robiłem wszystko. Kocham cię, naprawdę ale wiesz. To nie to samo. Starałem się. Ale jak zobaczyłem Vica zrozumiałem, że muszę kontynuować to, co kiedyś zacząłem. Nie mogę ciebie i siebie okłamywać. Coś we mnie pękło jak on przyjechał.
-Tak jak pękło moje serce- nie wytrzymałam i wybuchłam płaczem. Wybiegłam i ruszyłam prosto w stronę autokaru mojego zespołu. Na miejscu zobaczyłam, że chłopacy zostawili karteczkę na stole. „Poszliśmy trochę się pobawić, nie czekaj, możesz iść się obściskiwać z Kellsem. Miłej zabawy, chłopaki. xx” Zgniotłam liścik. Podniosłam głowę i zobaczyłam, że Angie śpi z Kieranem na jego piersi. Reszta chyba sobie poszła. Gdzie była Diana? Postanowiłam do niej zadzwonić. Odebrała po czterech sygnałach.
-Diana, w końcu. Gdzie jesteś? Potrzebuje cię-łkałam. Po drugiej stronie usłyszałam hałas.
-Co? Halo? Nora, nie słyszę cię! Halo? Poszłam z dziewczynami, nie wiem kiedy wrócę. Maya, zamknij się idź lepiej poszukać Katie. Miłej zabawy, postaram się nie robić hałasu jak wrócę.- Rozłączyła się a ja zaczęłam głośno szlochać. Wyszłam na zewnątrz by nie obudzić śpiącej pary. Zawsze tak było. Odkąd tylko je poznała. Jak tylko chciałam z nią pogadać, lub po prostu pośmiać się była zajęta. Zawsze była z nimi. A teraz tak kurewsko potrzebowałam pomocy. Jej nie było. Oczywiście. Po co przyjaciółka, skoro można ryczeć i mieć najgorsze myśli dotyczące siebie w samotności. Wtem wpadłam na pomysł. To głupie, ale pobiegłam do chłopaków z R94. Nie znałam ich zbyt dobrze, ale wiedziałam, że można na nich liczyć. Weszłam do środka a Lemonowie wraz z Kitem siedzieli przy stoliku i grali w karty. Pierwszy podbiegł Kit.
-Ej, staruszko co Ci się stało?-Chwycił mnie za ramiona.
-Jesteś tylko dwa lata młodszy-uśmiechnęłam się przez łzy.
-Ale to działa, uśmiechasz się, staruszko. Co jest?- Spytał ponownie.
-Kellin. On. Zostawił mnie dla…
-Dla kogo?
-Dla faceta. Dla Vica.- Głos mi się załamał. Chłopacy, którzy chwilę wcześniej wstali przytulili mnie. Nawet Dean oderwał się od swojego telefonu na chwilę, by mnie pocieszyć. Wiedziałam, że mi pomogą. Zrobili mi ciepłą herbatę i pozwolili się uspokoić. Cieszyłam się, że Angie trafiła w dobrą rodzinę. Przyjemnie mi się z nimi rozmawiało. W końcu wszyscy usnęliśmy na sofie, każdy na sobie nawzajem. Jakbym też należała do ich rodzeństwa.
No, chyba jest długi, bo długo się nad nim męczyłam. Komentarze itp mile widziane ♥ Mam nadzieję, że się podoba. Nie miałam serca i musiał wpleść Kellica XD Zamiast zdjęcia łapcie linka do filmiku z Readingu, który w kółko odtwarzam : TO jest filmik :D A TO jeden z głównych powodów jego oglądania XD Podrówki ♥
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
KOCHAM KOCHAM KOCHAM <3 musi być średni, a tak w ogóle to jest młodszy od Reece'a o 11 minut :D
OdpowiedzUsuń